Inicjująca, kreatywna i wspierająca rola państwa jest niezbędna, by zapewnić pomyślny rozwój polskiego rolnictwa, które jest bardzo istotne dla bezpieczeństwa kraju – wskazywali uczestnicy debaty „Czy unijny protekcjonizm jest jedynym ratunkiem dla europejskiego rolnictwa?”, która odbyła się podczas Forum Krynica 2024.
Wszyscy uczestnicy dyskusji zgodzili się, że to był trudny rok dla polskiego rolnictwa nie tylko ze względu na problemy spowodowane nawałnicami, suszą czy powodzią, ale także ze względu na pewną niestabilność tego sektora oraz niepewność co do jego przyszłości, wywołane m.in. sytuacją geopolityczną.
Jak zwrócił uwagę biorący udział w dyskusji Krzysztof Ardanowski, poseł na Sejm RP, były minister rolnictwa i rozwoju wsi, rolnicy zwracają uwagę przede wszystkim na „nieprzewidywalność rynku, przekładająca się również na poziom cen, a także na problemy ze sprzedażą żywności”.
- Drugim dnem Zielonego Ładu jest uzależnienie żywienia mieszkańców Europy od żywności zewnętrznej - czy to z Ameryki Południowej, czy obecnie z Ukrainy. To dotyczy nie tylko Polski, ale też innych krajów europejskich, również tych zamożnych. We wszystkich krajach Europy ta niestabilność oraz problemy finansowe i rynkowe spędzają rolnikom sen z oczu może czasami bardziej niż to, czy przyjdzie klęska żywiołowa – ocenił Krzysztof Ardanowski.
Marek Budzisz, ekspert ds. Rosji i obszarów postsowieckich, „Strategy and Future” stwierdził, że – w jego opinii - zapowiadane zmiany w prawie unijnym „nie idą w kierunku postulowanym choćby przez protestujących rolników”.
- Po pierwsze odejście od polityki klimatycznej w takim kształcie, w jaki ona była formułowana, będzie, moim zdaniem, dotyczyła wyłącznie albo przede wszystkim kwestii przemysłowych. (…) Nie widzę symptomów czy sygnałów, ażeby w sposób zasadniczy Komisja Europejska chciała rewidować politykę wobec rolnictwa i politykę klimatyczną związaną z rolnictwem – powiedział ekspert.
Dodał, że raczej spodziewałby się postawienia kolejnych kwestii, czyli redukcji emisji metanu i związanego z tym ograniczenia produkcji zwierzęcej.
- Będzie się pojawiała kwestia tak zwanego śladu metanowego, a nie wykluczam również, że śladu wodnego, dlatego że media europejskie dość powszechnie po tegorocznym lecie, które jest uznane za najcieplejsze w historii pomiaru, są pełne wezwań, iż należy zaktywizować politykę unijną również w obszarze związanym z gospodarką wodną – przewidywał Marek Budzisz. Uzupełnił, że może to być jakaś szansa do uporządkowania tej sfery w Polsce, jednak trzeba - według niego – wziąć pod uwagę, że w tym zakresie pojawi się silna konkurencja, głównie ze strony państw południa Europy, które „są w znacznie większym stopniu dotknięte kryzysem związanym z pustynnieniem całych obszarów”.
Ekspert zwrócił też uwagę, że państwa europejskie są też zainteresowane otworzeniem rynku europejskiego na produkty z Ukrainy.
- Będziemy mieli raczej do czynienia z trendami negatywnymi z punktu widzenia oczekiwań polskich rolników. Trzeba reagować w sposób przemyślany, na to, co się dzieje i na to, co może się dziać – podsumował Budzisz.
Również zdaniem Bartosza Mielniczka, eksperta Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, trendy są bardzo niepokojące.
- Pod względem wspólnej polityki rolnej nasila się regulacyjna i ekonomiczna presja na polskie gospodarstwa. W Polsce to ma szczególny wymiar, bo nasze rolnictwo jest rozdrobnione. To samo w sobie nie jest wadą, ale w tym konkretnym otoczeniu rynkowym zdecydowanie jest dużym wyzwaniem – wskazał Bartosz Mielniczek. Dodał, że nie tylko zwiększony import czy wymogi unijne odnośnie do nowych technologii czy zmniejszania śladu środowiskowego gospodarstw rodzą wyzwania, ale także postępująca koncentracja na kolejnych ogniwach łańcucha żywnościowego.
To wszystko – w opinii Mielniczka – sprawia, że rynek i całe otoczenie społeczno-gospodarcze coraz bardziej dociska gospodarstwa nie tylko mniejsze, ale też większe. Jak podkreślił, widoczne są maksymalizacja wydajności oraz maksymalizacji efektywności pracy, z pominięciem społecznej roli rolnictwa.
- Państwo musi odważnie zainterweniować, nie poprzez dopłaty, ale poprzez zmianę stosunków własnościowych w ramach łańcucha żywnościowego, inwestycje w przetwórstwo, wsparcie spółdzielczości akcjonariatu rolniczych grup producenckich oraz otwarte pójście na zwarcie z dużymi korporacjami, szczególnie w handlu detalicznym. Nie poprzez zmiany prawne, tylko poprzez wejście kapitałowe – wskazał ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
Krzysztof Ardanowski zaznaczył, że „władze publiczne mają obowiązek zapewnienia trwania i rozwoju rolnictwa jako jednego z najważniejszych, a nawet najważniejszego, elementu bezpieczeństwa państwa”.
- Oczywiście jest wiele spraw, które muszą podjąć sami rolnicy i oni to rozumieją. To m.in. kwestie: unowocześnienia, innowacyjności, wdrażania nowych technologii, poprawiania konkurencyjności, lepszego dostosowania produktów do oczekiwań konsumentów. To są rzeczy dość oczywiste i wydaje mi się, że zdecydowana większość rolników to robi – uzupełnił były minister rolnictwa.
Według Marka Budzisza można zaobserwować wzrost znaczenia władzy publicznej.
- Bez aktywnej i mądrej polityki tej władzy niewiele uzyskamy, zarówno jeśli chodzi o pewien przetarg w Unii Europejskiej, który się rozpocznie wraz z nową perspektywą budżetową, jak i w obszarze odzyskiwania całych obszarów regulacyjnych i zdolności do podporzadkowania regulacjom polskim tego, co dzisiaj jest uznawane za domenę unijną. Ważne, by rozwiązania unijne aplikować tak, by to wzmacniało naszą pozycję negocjacyjną i chroniło nasze interesy – podkreślił ekspert.
Źródło: PAP MediaRoom